Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maybelline. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maybelline. Pokaż wszystkie posty
piątek, 16 października 2015
Maybelline Affinitone - podkład najlepszy na początek i nie tylko
Moja pierwsza styczność z Maybelline Affinitone miała miejsce dobre kilka lat temu, jeszcze w gimnazjum. Odkrywałam wtedy dopiero pierwsze podkłady, a właśnie Affinitone używała moja koleżanka, u której dawał wtedy bardzo dobry efekt. Zapadł mi wówczas w pamięć jako podkład idealny dla początkujących, młodych dziewczyn ze względu na jego lekką i płynną konsystencję, jednak z jakiegoś powodu w natłoku nowości na rynku po czasie o nim zapomniałam. W międzyczasie formuła Affinitone została ulepszona, a ja sama niedawno zostałam poproszona przez markę o przetestowanie podkładu w nowej wersji. Jeśli jesteście ciekawe, jak podkład Maybelline Affinitone sprawdził się u mnie teraz, zapraszam do czytania! Jednym z moich błędów w pierwszych krokach w makijażu było wybieranie zbyt kryjących i ciężkich podkładów . Borykałam się wówczas z typowymi dla nastolatek pojedynczymi problemami ze skórą, więc nakładanie na całą cerę mocno kryjących produktów wydawało mi się najlepszym wyjściem. ...
Cześć dziewczyny! Na cienie w kremie Maybelline Color Tattoo miałam ochotę już dawno, szczególnie na osławiony w blogosferze (i nie tylko) kolor On and on Bronze , jednak regularna cena skutecznie mnie zniechęcała ( 25 zł ). Z pomocą przyszedł oczywiście Rossmann i jak możecie się spodziewać, ostatnia czterdziestoprocentowa promocja. 14 zł mogłam już przełknąć i cieszę się, że tak się stało, ponieważ zakochałam się po uczy! On and on Bonze to piękny złoto-brązowy kolor cudownie mieniący się w słońcu. Nie zawiera rzucających się w oczy drobinek, ale tworzy gładką taflę, niczym czyste złoto :) Od kiedy skusiłam się w końcu na ten kolor, gości on na moich oczach dosłownie codziennie. Obecnie przechodzę fazę zachwytu nad nim i podejrzewam, że będzie tak, dopóki mi się nie znudzi, na co się nie zapowiada! Cudownie wygląda na powiece solo, świetnie sprawdza się szczególnie rano, kiedy w pośpiechu nie mam czasu na bardziej skompliko...
W kwestii paznokci jestem dość konserwatywna. Zazwyczaj stawiam na klasykę: czerwień, róże, nudziaki i szarości , a kiedy już czasem porwę się na jakieś szaleństwo i użyję jakiegoś innego koloru, bardzo często od razu go zmywam. Wyjątkiem tutaj jest jedynie butelkowa zieleń , którą uwielbiam w każdej postaci, jednak wszelkie błękity, żółcie, pomarańcze nie przepadają za mną ze wzajemnością. Szczytem szczytów są dla mnie jakiekolwiek wzorki , podobają mi się na cudzych paznokciach, ale kiedy już cudem zagoszczą na moich, nie dają mi spokoju i szybko idą pod zmywacz. Akceptuję jedynie brokat i drobinki (ze względu na Jolly Jewels o którym już Wam pisałam TUTAJ ). Pękających lakierów nie lubię, są dla mnie mało estetyczne i ten, który możecie zobaczyć poniżej to jedyny taki lakier w mojej kolekcji. Nie wiedzieć czemu naszło mnie dzisiaj na to, żeby użyć go po raz drugi w życiu. Może dlatego, że nie chciałam prezentować Wam nudnego, mlecznego m...