Rok 2015 był dla moich włosów po części łaskawy, a po części nie. Dziś, z okazji końca miesiąca, czyli czasu na aktualizację, oraz końca roku, postanowiłam umieścić małe podsumowanie całego roku pod względem włosowym oraz zeszłorocznych postanowień a także wyznaczyć nowe cele na najbliższy rok. Jeśli macie ochotę na kilka refleksji, zapraszam! Włosowe sukcesy i porażki 2015 Do łaskawych wydarzeń zaliczyć mogę zdecydowanie ostateczną zmianę porowatości na niską . Moje włosy bardzo dawno temu były właśnie niskoporowate, ale własnymi eksperymentami doprowadziłam je do porowatości wysokiej (dla odważnych, jeden z ówczesnych kryzysów klik ), z jaką zaczynałam też prowadzić bloga. Pewnie część z Was pamięta moje jeszcze rudawe, mocno falowane włosy z tamtego okresu (dla ciekawskich zdjęcie z sierpnia 2013 tutaj ). Na szczęście, dzięki systematyczności i cierpliwości udało mi się doprowadzić włosy do ich pierwotnego stanu, a o tym co dokładnie robiłam w tym celu możecie przeczytać t
środa, 30 grudnia 2015
Paleta do konturowania, rozświetlający bronzer oraz korektor do brwi w kredce czyli nowości z szafy Wibo
Z tanimi markami typu Wibo bywa różnie. Część oferowanych przez nie kosmetyków jest raczej średnia, ale często zdarzają się również perełki, jak np. słynny rozświetlacz, który szturmem przejął większość toaletek w Polsce :) Ostatnio Wibo oferuje sporo ciekawych nowości, które wybijają się ponad szereg oklepanych kosmetyków z innych szaf. Mnie osobiście najbardziej zaciekawiły trzy z nich - paleta do konturowania z bronzerem, różem i rozświetlaczem, rozświetlający bronzer złożony z kilku kolorów i korektor do brwi w kredce. Czy warto kupić któryś z tych kosmetyków? Wibo, 3 steps to perfect face, paleta do konturowania Na moje oko mocno inspirowana podobną paletą Sleeka. Mój kolor to light ale z tego co mi się wydaje, jest to jedyna dostępna opcja. Paletka zawiera w sobie bronzer w ładnym, neutralnym kolorze, szampański rozświetlacz oraz rozświetlający, koralowy róż mieniący się na złoto. Wszystkie trzy kosmetyki mają bardzo przyjemną konsystencję i są dość mocno napigmentowa
Z reguły nie przepadam za olejami do skóry głowy. Część zabiera włosom objętość, czasem wymaga częstszego mycia, a poza tym sama nie myję włosów codziennie, więc teoretycznie uniemożliwia to nieco działanie takich olejowych wcierek, które powinny być nakładane na skórę codziennie dla najlepszego efektu. No właśnie, teoretycznie! Do spróbowania indyjskiego olejku Sesa namówiłyście mnie, jak to często bywa, Wy! Wielokrotnie czytałam Wasze komentarze odnośnie tego, jak świetnie na Wasze włosy wpływała - przyspieszała porost, hamowała wypadanie, wpływała na pojawianie się nowych baby hair i ogólnie wzmacniała włosy. Nie miałam innego wyboru niż w końcu przetestować ją na swojej skórze (dosłownie :)) i okazało się, że Sesa szybko została moim wielkim hitem. Najmocniej i najbardziej zauważalnie wpłynęła na szybkość wzrostu włosów. Moje włosy jesienią i zimą rosną znacznie wolniej niż wiosną i latem. Praktycznie "stoją" w miejscu. Dodatkowo w lipcu znacznie je skróciłam
środa, 23 grudnia 2015
Mój codzienny makijaż - kosmetyki, których używam obecnie najczęściej
Choć moja kolekcja kosmetyków jest duża (znacznie ZA duża ;)), na co dzień sięgam właściwie głównie po jedne i te same produkty, których używam najchętniej. Co prawda co jakiś czas część z nich się zmienia, a części jestem wierna od dawna, ale mniej więcej zawsze wygląda to podobnie. Prosiłyście wielokrotnie o to, abym pokazała Wam, czego używam najczęściej, więc jestem! Mój makijaż, podobnie jak kosmetyki, zmienia się od czasu do czasu. Kiedyś byłam ogromną fanką jasnej, matowej powieki i mocnej kreski, później przerzuciłam się na bardziej rozświetlony efekt, a obecnie najczęściej wykonuję po prostu brązowe smoky bez ostrych linii. Oczywiście, gdy mam więcej czasu, często kombinuję i wykonuję różnego rodzaju makijaże, jednak gdy nie mam czasu lub chęci, zazwyczaj właśnie wykonuję na sobie smoky w brązach, w którym czuję się najlepiej. To taki mój go to look :) Twarz Jeśli chodzi o podkłady, to choć mam ich obecnie pewnie z kilkanaście, najczęściej sięgam po trzy: B
Jako że jestem obecnie przeziębiona, wczorajszy dzień spędziłam prawie w całości pod kocem z herbatką imbirową i Kindlem. Nie mogłam jednak nie poświęcić odrobimy czasu włosom, którym to funduję bardziej intensywną pielęgnację zazwyczaj właśnie w weekend. Postanowiłam, że tym razem przy okazji zdam Wam relację na blogu z mojego włosowego spa ze szczegółami. Jeśli chciałybyście, aby tego typu posty pojawiały się regularnie, dajcie znać :) Przed myciem Dzień wcześniej, wieczorem, nałożyłam na skórę głowy olejek Sesa w wersji egzotycznej . Jakiś czas temu skończyłam buteleczkę klasycznej Sesy, która sprawdziła się świetnie (będzie post), ale jedyne co mi w niej przeszkadza to zapach. Parę z Was poleciło mi spróbować Sesy egzotycznej i faktycznie, zapach jest o niebo lepszy. Jeśli sprawdzi się identycznie jak klasyczna, pewnie pozostanę przy tej lepiej pachnącej, pomijając jedną buteleczkę zwykłej, którą mam jeszcze w zapasie. Na długość nałożyłam naturalną maskę Nacomi , która
Choć ja sama należę do osób, które za prezentami dla najbliższych rozglądają się już w od początku listopada, to jestem pewna, że wciąż wiele z Was nie ma nawet pomysłu co kupić mamie, siostrze, chłopakowi. W związku z tym mam dzisiaj dla Was listę paru inspiracji w tej kwestii. Moje wszystkie pomysły na prezenty to prezenty last minute , dostępne stacjonarnie i bez większego problemu oraz tanie - do maksymalnie 60 zł. Zapraszam :) 1. Kolorowanki dla dorosłych - dla mnie świetna sprawa i jestem pewna, że spodobają się każdej artystycznej duszy :) Te kolorowanki mają takie same zasady jak te dla dzieci, z tym, że są o wiele, wiele bardziej skomplikowane. Składają się z malutkich elementów, wzorów typu mandala i drobnych szczegółów. Służą wyciszeniu, odprężeniu i uspokojeniu. To taka trochę łatwiejsza i nieświadoma medytacja :) Kolorowanki ze zdjęcia to "Tajemny ogród", dostępna jest stacjonarnie w Empikach i Matrasach. Koszt to około 20 zł. Jest też wersja większa
Każda z Was nosi ze sobą prawdopodobnie pełno mniej lub bardziej potrzebnych rzeczy - paragony sprzed dwóch lat, awaryjny widelec, piętnaście błyszczyków, karty lojalnościowe do każdej kawiarni w mieście czy miniaturowe mydło do rąk to tylko nieliczne przykłady wprost z mojej torebki. Jest jednak kilka takich przedmiotów, które warto mieć zawsze przy sobie i które przydają się w wielu awaryjnych sytuacjach. Jeśli interesuje Was moje pięć typów produktów, które lepiej zawsze nosić ze sobą, zapraszam do czytania :) Korektor - swój Bell noszę w torebce bynajmniej nie dla jego tradycyjnych kryjących właściwości. Korektor służy mi do wszelkich poprawek, bo dzięki niemu możemy chociażby uratować makijaż, zamiast rozmazać go na połowie twarzy :) Przydaje się do poprawienia szminki, która znalazła się poza konturem ust, uratowania obszaru pod oczami, na który osypał się kiepski tusz, zatuszowania plamy cieni, która powstała podczas malowania oczu o 6 rano i do wszelkich innych poprawe
Od kiedy pokazałam Wam przy paru okazjach kępki rzęs , dostałam od Was sporo komentarzy i maili z prośbą o post na ich temat. Zadawałyście mi dużo pytań, m.in. o to jakie kępki rzęs kupić , czy lepsze są kępki rzęs czy rzęsy na pasku , jak nakładać i j ak długo utrzymują się kępki rzęs oraz wiele innych. Dziś postaram się pokrótce odpowiedzieć na najistotniejsze w tej kwestii pytania. Pokrótce, bo kępki to naprawdę bardzo łatwa sprawa :) Na wstępie nie mogłabym nie powtórzyć, że uwielbiam efekt, jaki dają kępki - piękny ale przede wszystkim naturalny. Przetestowałam już sporo zarówno kępek oraz rzęs na pasku i zdecydowanie wybieram te pierwsze - nie tylko na większe wyjścia, ale również czasami na co dzień, właśnie. Jakie kępki rzęs oraz jaki klej kupić? Kępki można kupić dziś praktycznie w każdej drogerii. Sama przetestowałam zarówno te najtańsze (chińskie), nieco droższe ale wciąż tanie (Catrice, Top Choice, Donegal , Essence) i droższe jak Inglot czy Ardell . Pomiędzy
Nie pokazuję Wam zbyt często fryzur, bo na co dzień prawie w ogóle ich nie robię. Zazwyczaj noszę po prostu rozpuszczone włosy lub warkocz, jednak ostatnio zaczęłam częściej kręcić włosy i naszło mnie troszkę na tworzenie bardziej wymyślnych fryzur, więc dziś mam dla Was jedną z nich. Jest bardzo prosta, a za razem bardzo efektowna. Jej zrobienie zajmuje (nie licząc kręcenia włosów) około pięciu minut, a moim zdaniem nadaje się na wiele okazji, w tym na zbliżające się kolacje świąteczne. Plusem tego upięcia jest to, że nie są wymagane do niego włosy mojej długości. Spokojnie uda się również na włosach półdługich. Jeśli szukacie fryzury na święta , fryzury na wesele czy fryzury na randkę albo po prostu lubicie ładne upięcia, zapraszam :) Całość wykonujemy na pokręconych w grube loki włosach, bo wtedy fryzura wygląda najefektowniej. Ja dziś wykonałam je akurat automatyczną lokówką Bellissimy Ricci&Curl, ale możecie wykonać takie loki również podczas suszenia włosów suszar
Dziś mam Wam do pokazania korektor, do którego najłatwiejszy dostęp będą miały dziewczyny mieszkające w stanach, choć wydaje mi się, że stacjonarnie dorwać go można również w UK. Mimo jego kiepskiej dostępności w Polsce warto jednak na niego zapolować, ponieważ jest jednym z najmocniej kryjących korektorów jakie znam i dodatkowo nadaje się pod oczy, a te dwie rzeczy rzadko idą ze sobą w parze. Na informację o korektorze firmy L.A. Girl Pro Conceal , bo o nim dzisiaj mowa, natknęłam się szukając recenzji korektora MUFE Full Cover , który zamierzam sobie sprawić. O HD Concealerze tej amerykańskiej firmy mówi się wśród zagranicznych stron z działu beauty, że to właśnie zamiennik Full Cover , więc postanowiłam go przetestować zanim wydam 160 zł na korektor MUFE. Choć na Full Cover nadal mam wielką ochotę, to korektor L.A. Girl okazał się faktycznie świetnie kryjącym korektorem , który idealnie nadaje się pod oczy. Część mocno kryjących korektorów typu kamuflaż w słoiczku
poniedziałek, 7 grudnia 2015
Indyjski magiczny eliksir dla zdrowia i urody - imbir, kurkuma i pieprz
Od dawna dzień staram się zaczynać od gorącej wody z imbirem i cytryną, ze względu na wspaniałe właściwości tego napoju. Choć nie jestem specjalną fanką imbiru, to wpływa on na nasz organizm w tak niesamowity sposób, że jestem w stanie przymknąć oko na jego smak. Od jakiegoś czasu, zainspirowana medycyną indyjską, ulepszyłam nieco mój "magiczny" napój, który w obecnej formie jest istnym wymiataczem wszelkich chorób i nie tylko. Jego właściwości są tak bardzo pozytywne, że nie mogłabym nie podzielić się z Wami przepisem na indyjski eliksir imbirowo-kurkumowy! Oczywiście jego "magiczność" jest tylko przenośnią, chociaż uważam, że w zupełności należy mu się ten tytuł! Ten napój jest zdecydowanie dla Was, jeśli szukacie czegoś, co w szybki i tani sposób: - wyraźnie wzmocni Waszą odporność - pozbędzie się wszelkich przeziębień - będzie działało mocno przeciwzapalnie - doda Wam bardzo dużo energii - znacząco przyspieszy metabolizm oraz - wpłynie na stan Was
Uwielbiam przeglądać wishlisty, bo zawsze odkrywam przy tym multum ciekawych sklepów i rzeczy. Podobnie oczywiście było i w tym roku, ale o tym niżej. Wiem, że Wy również lubicie tego typu zestawienia "chciejstw", a że dawno aktualnej wishlisty na moim blogu nie było, to postanowiłam pokazać Wam, na co obecnie poluję :) Wszystkie rzeczy są podlinkowane w miarę możliwości, w razie gdyby coś wpadło również Wam w oko. 1. Róże - latem królują u mnie bronzery, szczególnie te ocieplające i opalające twarz, zimą za to chętniej sięgam po róże. Tym razem wymarzyłam sobie dwa i choć powinnam zdecydować się na jeden, to mam z tym duży problem :) Pierwszym typem jest The Balm Down Boy , a drugim Mac , ale tutaj również wybór jest utrudniony. Rozważam Well Dressed, Desert Rose i Mochę. Który wybrać?! :) 2. Happyplanner - jeszcze niedawno nie miałam pojęcia o jego istnieniu, jednak od czasu gdy parę dni temu zobaczyłam go w liście Agu , przepadłam! Happypanner to kalendarz,
środa, 2 grudnia 2015
Kilka rzeczy, dzięki którym łatwiej mi przetrwać jesień, czyli jesienne niezbędniki
Jestem istotą ciepłolubną. Zdecydowanie. Gdybym tylko mogła, prawdopodobnie zapadłabym w sen zimowy, ponieważ temperatury oscylujące w okolicach zera są już dla mnie syberyjskimi mrozami a ręce marznąć zaczynają mi już o wiele wcześniej. Najlepiej funkcjonuję w pełnym i gorącym słońcu. Nie zrozumcie mnie źle, nawet troszkę lubię jesień i troszkę bardziej zimę (za święta, za śnieg, za moje urodziny), ale zdecydowanie wolałabym żyć w innym klimacie, w którym nie byłabym stale zmarznięta przez sześć miesięcy w roku :) Jest jednak kilka rzeczy, które pomagają mi przetrwać jesień z uśmiechem na ustach, bo pasują do jej klimatu jak nic innego. Jeśli jesteście ciekawe co wpływa na fakt, że nie zakopuję się już w październiku pod kołdrę i nie zostaję w niej do marca, zapraszam :) Świeczki, woski, kominek... Czy Wy też, podobnie jak ja, zapominacie o istnieniu świeczek w okresie letnim? Ja wtedy palę je praktycznie jedynie w ogrodzie wieczorami, jednak jesienią zaczynam o