Cześć dziewczyny! Szczerze mówiąc, styczeń nie był specjalnie łaskawy dla moich włosów. Kilka razy zdarzył mi się solidny bad hair day a końcówki i okolice przy karku nieco bardziej niż zazwyczaj miały tendencję do plątania się. Z tego powodu postanowiłam zrezygnować z pomysłu zapuszczania naturalnego koloru i sięgnęłam po hennę wiedząc, że w przypadku moich włosów ma ona działanie prawie że zbawienne :) Mniej więcej tydzień temu nałożyłam ciemny brąz Khadi zostawiając jednak nieco rudych kosmyków. Najwięcej mieszanki nałożyłam na górną partię włosów przeciągając całość wzdłuż końcówek. Ot taki eksperyment, nie chciałam jeszcze do końca żegnać się z moimi rudościami. W wyniku tego końcówki są wciąż jaśniejsze niż góra. W styczniu, ze względu na wyjątkowo kapryśną czuprynę, sięgałam także częściej po silikonowe produkty i skróciłam końce o 5 cm . Obecne włosy ze śmiesznie wywiniętymi końcami prezentują się następująco: Nie mogę niestety powiedzieć, że jestem całkow
Cześć dziewczyny! Przez bardzo długi czas moim ulubionym płynnym korektorem pod oczy był "mineralny" korektor Maybelline , jednak jakiś czas temu został on niestety wycofany (dlaczego zawsze wycofuje się najlepsze produkty?), więc jako jego następcę wybrałam także "mineralny" korektor, tym razem jednak od Bell , czyli Multi Mineral Anti-Age Concealer . Wybór padł na Bell ze względu na świetne oceny na wiżażu , jednak powiedzmy sobie od razu szczerze - oba te kosmetyki nie mają prawie nic wspólnego z minerałami. Prawie, ponieważ w obu przypadkach gdzieś na końcu składu znajduje się jakiś nędzny minerałek, albo dwa :) Nie mniej jednak, mimo że w przypadku całej twarzy preferuję prawdziwe minerały, w kwestii oczu często zdarza mi się sięgać po tradycyjne kosmetyki. Korektor Bell bardzo lubię i choć nie jest on aż tak kryjący jak jego poprzednik w mojej kosmetyczce, to jest moim zdaniem godnym następcą. Jeżeli tak jak ja lubiłyście korektor Mayb
Cześć dziewczyny! Ostatnio podczas zakupów w Rossmannie zatrzymałam się na chwilę przed szafami Wibo i Lovely , głównie w poszukiwaniu lakierów piaskowych i przyjrzeniu się sławnej ostatnio paletce nude, mającej być zamiennikiem Naked. Cóż, piasków w odpowiadających mi kolorach aktualnie nie było a paletka kompletnie do mnie nie przemawia, zaczynając od tandetnego opakowania a na brokatowych cieniach kończąc. Zauważyłam jednak dość ciekawy produkt, a mianowicie matowy błyszczyk Extra Lasting Lip Gloss będący tak naprawdę pomadką w kremie. Produkt w kolorze 02 bez większego zastanowienia wrzuciłam do koszyka, zapominając niestety o tym, że nie jestem specjalną fanką matowych produktów do ust. Extra Lasting Lip Gloss bardzo przypomina mi w swojej formule matowe pomadki w kremie Manhattanu , choć gama kolorów w przypadku Lovely jest o wiele mniejsza, ponieważ możemy wybierać jedynie między trzema - beżowym nudziakiem, malinowym, ciepłym różem (mój kolor) i czerwie
Cześć dziewczyny! Zarówno woski zapachowe jak i świece Yankee Candle swój rozgłos w Polsce zawdzięczają głównie światowi wirtualnemu i szczerze mówiąc wątpię, czy ktokolwiek usłyszałby o nich, gdyby nie blogi i vlogi :) Nie mniej jednak, są już tak bardzo popularne i równo mocno wychwalane, że ciężko nie skusić się chociaż na jedną, malutką tartę... W praktyce oczywiście wcale nie kończy się się na jednym wosku, ale całej pachnącej kolekcji. Mimo, że woski zapachowe są lepszym wyjściem dla kogoś, kto niekoniecznie chce płacić jednorazowo około stu złotych za dużą świecę lub ograniczać się do jednego zapachu, to wciąż trzeba zapłacić kilka złotych za jedną sztukę. Czy zatem w ogóle warto? Jeśli zastanawiacie się nad tym, lub macie ochotę poznać moją opinię na temat tych maleństw, czytajcie dalej :) Na początku nie specjalnie spieszyło mi się do zamawiania wosków Yankee Candle z internetu. Przeważał tutaj mój sceptycyzm i oszczędność, ponieważ nie chciałam zamawiać
Cześć dziewczyny! Przyznam szczerze, że choć sama uwielbiam oglądać na blogach tego typu wpisy, do stworzenia swojego mixu jakoś zawsze było mi nie pod drodze. :) Dzisiaj postanowiłam jednak, że fajnie byłoby wrzucić Wam kilka przypadkowych zdjęć z ostatnich (niecałych :)) dwóch miesięcy, abyście mogły poznać mnie nieco lepiej. Jeszcze nie wiem, czy takie zdjęciowe zestawienia będą się pojawiać regularnie. Dajcie znać, co o tym sądzicie! 1. Akuku :) 2. Powód, dla którego ostatnio jestem tutaj trochę rzadziej, plus sesja <3 3. Spełniam się artystycznie :D howlit plus różowy jadeit 4. Marmur i czarny onyks 5. Słodka matrioszka czeka na swoją kolej, choć jeszcze nie wiem, w jaki sposób ją wykorzystam 6. Owoce w czekoladzie z wrocławskiego jarmarku świątecznego 7. Dla odmiany, włosy mojej mamci :) 8. Kindle, moja nowa miłość i najlepszy zakup ostatnich miesięcy 9. Martini bianco z tonikiem, jeden z moich ulubionych drinków 10. Leniwa niedziel
Cześć dziewczyny! Dzisiaj przychodzę do Was z przepisem na banalną płukankę aloesową , którą możecie wykonać już praktycznie z dwóch składników , a inne dodatki są jedynie opcjonalne. Zazwyczaj aloes w moich płukankach gościł w wersji zatężonej, ponieważ jest o wiele tańszy niż litrowa butla aloesu w postaci soku, która w regularnych cenach kosztuje 20-30 zł i wystarcza na 10 płukanek. Poza tym, aloes w formie soku często popijam i ze względu na jego cenę wolałam wykorzystywać go właśnie w ten sposób. Od kiedy odkryłam jednak, co prawda dość późno :), że w Super-Pharmie bardzo często sok z aloesu można kupić w promocji za niecałe 10 zł, wykorzystuję go do płukanek praktycznie po każdym myciu. Obecnie jest to jedna z moich ulubionych płukanek ze względu na szybkość wykonania i efekty , jakie daje. Moje włosy aloes uwielbiają prawie tak mocno jak oleje i to w każdej postaci, więc bardzo często dodaję go także do masek. W ich przypadku lepiej sprawdza się jednak alo
Cześć dziewczyny! Przyznaję się szczerze, że jestem perfumomaniaczką i gdyby nie fakt, że nie jestem niestety milionerką, moja kolekcja perfum liczyłaby o wiele, wiele więcej niż obecnie, czyli nieco ponad dwadzieścia flakonów. Choć z perfumami silnie łączę wspomnienia i ludzi oraz nie wyobrażam sobie dnia bez mgiełki zapachu, a żeby rozpoznać znane mi perfumy wystarczy mi kilka sekund, to nie mam jednak aż tak bardzo wprawionego nosa jak niektóre wizażanki z działu o perfumach, który serdecznie Wam polecam i sama czytam: KLIK . Moja perfumeryjna chciejlista wciąż się powiększa, a od czasu do czasu uszczupla o jedną pozycję. No dobra, niekoniecznie jedną. :) Tak było także w przypadku pierwszego zapachu Lolity Lempickiej w wersji EDP o takiej samej nazwie. Zapach ten miałam okazję testować kilka lat temu, jednak nowy flakon trafił w moje ręce dopiero niedawno, bo na święta. Na pewno nie jest to zapach dla każdego, ponieważ idealnie wpisuje się w rodzaje zapachów,
Cześć dziewczyny! Dzisiaj przychodzę do Was z mitami na temat włosów , które o dziwo pojawiają się bardzo często w różnych źródłach i tak naprawdę wiele osób przyjmuje je za pewnik. Jestem pewna, że większość z nich znacie, jeżeli nie wszystkie! Wybrałam siedem moich "ulubionych", które powtarzają się bardzo często, szczególnie w czeluściach internetu :) Co prawda ta lista mogłaby być o wiele dłuższa, jednak moim zdaniem wymienione mity należą do tych najciekawszych. 1. Włosy należy myć minimum dwa razy Jeden z moich ulubionych mitów. Oczywiście na pewno istnieją osoby będące regułą, jednak w większości przypadków jednorazowe mycie włosów w zupełności wystarcza, a każde następne tylko niepotrzebnie naraża włosy na działanie detergentów. Wydaje mi się, że ten mit jest tak bardzo popularny ze względu na salony fryzjerskie. Co prawda dwukrotne mycie jest wskazane np. przed farbowaniem henną czy w celu oczyszczenia włosów poddawanych typowo silikonowej pielę
sobota, 4 stycznia 2014
Odżywka nawilżająca Nivea Hydro Care, czyli kolejna dobra odżywka od Nivei
Cześć dziewczyny! Przyznam się szczerze, że gdyby nie moja mama, prawdopodobnie nie sięgnęłabym po żaden włosowy kosmetyk Nivei. No, może za wyjątkiem odżywki Long Repair , ze względu na świetne opinie na blogach i vlogach. Nigdy nie byłam zwolenniczką tej marki, która kojarzyła mi się jedynie z uniwersalnym kremem "na wszystko", jednak ostatnio odkryłam bardzo dużo świetnych produktów do włosów spod jej skrzydeł! To właśnie moja mama pierwsza zaczęła kupować odżywki Long Repair i Intense Repair , a obecnie dość dużą część półki z kosmetykami do włosów w łazience zajmują niebieskie buteleczki :) Ostatnio pojawiła się na niej kolejna, nawilżająca odżywka i szampon z tej samej serii, czyli Nivea Hydro Care . Wersja nawilżająca ma bardzo podobny skład do Long Repair i Intense Repair z małymi wyjątkami, dlatego też ma dość zbliżone do nich działanie, jednak nie identyczne. Wszystkie trzy odżywki bardzo lubię, jednak różnią się one między sobą minimalnie. Long