niedziela, 7 grudnia 2014

Moje włosy nie rosną! Czyli czy włosy mają granicę długości?

   Bardzo często słyszę od Was, że Wasze włosy nie rosną. Piszecie mi, że od kiedy pamiętacie, macie jedną i tą samą długość włosów, najczęściej jest to określenie "do ramion". Zazwyczaj po takim komentarzu następuje kilka kolejnych, jeden to zaprzeczenie tezy jakoby włosy mogły przestać rosnąć, a drugi obarczający winą kruszące się końcówki. Obie z tych rzeczy są prawdą, jednak warto pamiętać o jeszcze jednym aspekcie, który jak najbardziej jest możliwy - są osoby, które nigdy nie zapuszczą włosów dłuższych niż pewna konkretna długość. Jednocześnie nie jest tak, że włosy przestają kiedykolwiek rosnąć, ale jeśli ciekawi Was ten temat, to czytajcie dalej :)


   Kluczowa jest tutaj znajomość podstawowych informacji dotyczących cyklu wzrostu włosa, który dzielimy na trzy fazy. Pierwsza to anagen, czyli cykl aktywnego wzrostu. Druga to katagen, inaczej faza spoczynku, a ostatnia faza to telogen, podczas której włos wypada. Nigdy nie ma sytuacji, w której wszystkie włosy na głowie są w tej samej fazie, ponieważ inaczej co kilka lat zostawałybyśmy łyse :) No ale czy faktycznie włosy mogą mieć swoją granicę, skoro w internecie czy gazetach możemy natknąć się na zdjęcia osób, których włosy mają nawet kilka cm? Otóż tak. 

   W kwestii "nierosnących" włosów najistotniejsze są dwie rzeczy: długość anagenu (fazy wzrostu) i miesięczny przyrost włosów. Anagen trwa różnie, choć zazwyczaj jest to między 2-7 lat i długość ta jest uwarunkowana genetycznie, tzn. nie mamy możliwości jej zmiany. Miesięczny przyrost to natomiast najczęściej ilość cm, które rosną przez miesiąc. Standardowy przyrost to 1-2 cm miesięcznie, natomiast zdarzają się także przyrosty na poziomie 0,5 cm albo 3 cm. I tutaj kłania się matematyka. Załóżmy, że włosy danej osoby rosną 1 cm na miesiąc a faza wzrostu trwa 2 lata. Nie trudno obliczyć, że przy takich liczbach maksymalna długość włosów, jaką nasza przykładowa osoba może osiągnąć to jedynie 24 cm (1x24). Oczywiście, dwuletni anagen to rzadko spotykana sytuacja, ale jednak. Takie wyliczenia mogą dotyczyć osób, które nie potrafią zapuścić włosów dłuższych niż do ramion mimo dobrej pielęgnacji. Wynika to z tego, że włos po osiągnięciu 24 cm i po skończonej fazie anagenu przechodzi w fazę spoczynku a następnie najzwyczajniej w świecie wypada, więc nie ma kiedy bardziej urosnąć. Z drugiej strony inna osoba może mieć włosy o miesięcznym przyroście 2 cm i anagenie o długości 5 lat. Bez problemu możemy wyliczyć, że jej włosy urosną nawet do 120 cm. 

źródło: wikipedia.org


   Czy osoby z genetycznie krótkim anagenem i małym miesięcznym przyrostem są zatem skazane na wieczną długość do ramion? Oczywiście, że nie :) Co prawda nigdy prawdopodobnie nie osiągną długości do kolan czy tym bardziej do kostek, ale spokojnie mogą powalczyć o długą taflę. Choć nie będą mogły wpłynąć na długość fazy wzrostowej, wciąż mają możliwość podbicia miesięcznego przyrostu nawet o 1 cm i więcej, co pozwoli podwoić albo i potroić ilość możliwych do osiągnięcia centymetrów. Jak? Za pomocą diety, wcierek i suplementów.

   Szereg dostępnych opcji jest ogromny i każdy na pewno znajdzie coś dla siebie. Najłatwiej i najszybciej wypróbować wcierki przyspieszające porost włosów jak Jantar, kozieradka, woda brzozowa, Seboradin, Green Pharmacy i wiele innych. W momencie, gdy do kuracji wcierką dołączymy np. picie siemienia lnianego, mieszanki pokrzywy i skrzypu oraz np. suplementację żelaza czy cynku, możemy osiągnąć zniewalający miesięczny przyrost. Popularność zdobywa ostatnio także słynna za oceanem metoda inwersji, której sama nie próbowałam i która jest nieco ekstrawagancka, ale głosów o jej świetnej skuteczności jest wiele. Zerknijcie np. tutaj. Pamiętajcie jednak, że zanim oskarżycie swoje włosy o brak wzrostu, warto wykluczyć podstawowy problem, jakim jest kruszenie się końcówek.


37 komentarzy

  1. Moje włosy nie rosną z wysokiego poziomu stresu. Muszę wspierać wzrost kosmetykami, ale całe szczęście po użyciu specyfików rosną bez problemu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie zrozumiałam dlaczego te moje włosy są takie krótkie...

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie to wytłumaczyłaś, nie wiedzieć czemu nigdy jakoś nie mogłam ogarnąć tych faz wzrostu włosa,może było to zbyt mądrze napisane? A tu prosto i konkretnie, dzięki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesujący post :) Ale najbardziej zaciekawiła mnie ta metoda inwersji, jeszcze o niej nie słyszałam. Może się skuszę..
    A Ty planujesz wypróbować? :)

    Pozdrawiam,
    Galia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sama nie wiem, próbowałam i ciężko mi wytrzymać te kilka minut z głową w dół :D poza tym nie myję włosów codziennie :(

      Usuń
  5. piękne masz włoski :) zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja natomiast walczę o gęstość włosów, z długością nigdy nie było problemu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O tym jeszcze nie słyszałam :) bardzo cenne informacje! Ja nie narzekam na przyrost miesięczny, jednak kruszące się końcówki nie pozwalają mi na dalsze owocne zapuszczanie. Walczę o nie przy pomocy silikonów na końcówkach.
    Obecnie (na co nigdy nie narzekałam) coraz częściej pojawiają się na moich włosach kołtuny.

    No to się poskarżyłam ;)
    Teraz pozdrawiam i dziękuję za fajny post :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chciałam spróbować metody inwersji, ale myję głowę nad wanną, a w tym przypadku podobno ten sposób nie działa - włosy są zbyt przyzwyczajone do pochylonej pozycji...

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dobry post i fakty o których większość nie ma pojęcia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie moja corka ma 14lat i nigdy nie miala dlugich włosów tylko do ramion po mimo zapuszczania wypadają

      Usuń
  10. Dlaczego komentarze są usuwane?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego, że na szczęście ja decyduję o tym co tutaj będzie i nie chcę widzieć takich bzdur. :) 99,9% komentarzy nawet nie ruszam, zarówno krytycznych, ale że jako to moje podwórko to wyjątkowe głupoty bez pokrycia i zwyczajne chamstwo usuwam, bo mogę :)

      Usuń
    2. Nie wiem jaki komentarz został usunięty i jaki był jego stopień chamstwa :) Ale pamiętaj kochana, żeby czasem nie zagalopować się i nie stać drugą Anwen, która bawi się w cenzurowanie internetu tak, żeby pojawiały się na jej stronce same sweet komentarze bez najmniejszego cienia krytyki( nawet konstruktywnej) ;) taka tylko luźna sugestia.

      Usuń
    3. Tak na pewno nie będzie :) Nie uważam się za nieomylną i było już tak parę razy, że ktoś faktycznie coś skrytykował co miało sens i co więcej sprawiło, że ja sama coś zmieniłam, bo wcześniej np. tego nie widziałam, albo spojrzałam na sprawę ze strony czytelnika :)

      Z drugiej strony sama rozumiem też Anwen bo osoba pisząca krytyczny komentarz pisze go raz. Anwen prawdopodobnie czyta takich komentarzy dziennie co najmniej kilkanaście, trzeba mieć do tego stalowe nerwy, to z tej strony monitora też troszkę inaczej wygląda, z jej perspektywy jak nawałnica krytyki :)

      Usuń
    4. Anonimowy, Marto... Jeśli chodzi o Anwen to nie usuwa ona komentarzy z konstruktywną krytyką, tylko takie, które oprócz chamstwa i sprawienia przykrości nic nie wnoszą. Pisała o tym nie jeden raz. Owszem, decyduje subiektywnie, co jest chamstwem, a co nie, ale oskarżanie jej o cenzurowanie Internetu to trochę przesada ;p Usuwa komentarze, które wywołałyby lawinę dyskusyjną, kłótnie i sprawiły wyjątkową przykrość autorce MWH (bo głownie przez to postanowiła komentarze cenzurować, gdyż często dziewczyny pisały naprawdę okropne rzeczy, chyba tylko po to, żeby się wyżyć....). Dlatego podchodźmy do tego z nieco większym dystansem.

      Usuń
    5. Ale ja nie mówiłam, że cenzuruje internet :D wiem o tym, co piszesz :)

      Usuń
    6. Przecież u Anwen jest istna komedia i teraz większość komentarzy to docinki gimbazy i odpowiedzi na nie. Ona dopiero powinna zacząć cenzurować komentarze. ;) I twierdzę to jako osoba, która zna irytację pod tytułem "napisałam komentarz konstruktywny, zniknął" - tylko, że był naprawdę konstruktywny i pobudzał do dyskusji, a nie jak większość osób twierdzi, że ich krytyka jest konstruktywna a nijak ma się do rzeczywistości. Co zrobiłam - przestałam wchodzić na danego bloga, bo odechciało mi się czytać wypocin nastawionych na odpowiedzi "tak tak, masz rację!". U Anwen akurat jest teraz masowa produkcja chamstwa i dziwię się, że daje to do publikacji, nawet mimo głosów /normalnych/ czytelników, że nam nie przeszkadza i nie narusza naszej wolności słowa to, że nie opublikuje miliardowego komentarza o swoim dziecku, swojej bluzce, swojej wadze czy czymkolwiek, z czym dzieciarnia ma problem.
      Wybacz Marto taki wywód, ale irytacja mnie łapie, jak wchodzę na bloga Anwen, przewijam przez milion komentarzy o tym, że beznadziejna/gruba/niemodna/za dużo pisze o dziecku, zastanawiam się dlaczego ona nie ucina takich bzdur nastawionych na czyste trolowanie, a ktoś wyskakuje z tekstem, że Anwen cenzuruje. ;P

      Usuń
    7. Bo w blogowaniu w pewnym momencie nachodzi taki moment, że nie da się dogodzić każdemu niestety. Zawsze część będzie chciała A a część B, przy czym A i B zazwyczaj się wzajemnie wykluczają. Kwestia tego która część czytelników jest bardziej wartościowa dla danej blogerki :) W tym przypadku część osób będzie krzyczeć o cenzurze a część będzie prosić o cenzurowanie, gdyż takie komentarze to zwyczajny śmietnik no i wcale nic miłego. Ciemna strona blogowania :D Moim zdaniem też tego typu komentarze nie powinny być publikowane, tzn. ja osobiście jestem za ich niepublikowaniem/usuwaniem ponieważ ZAWSZE jeden taki głupi komentarz powoduje milion następnych. Bardzo fajny tekst o tym napisała kiedyś Ania: http://www.aniamaluje.com/2013/12/jak-radzic-sobie-z-krytyka-na-blogu.html Ale mowa jedynie faktycznie o komentarzach typowo "wpadnę, napiszę bezsensowny hejt, wyżyję się i wyjdę". Wolność słowa wolnością słowa ale osobiście uważam, że blog niczym się nie różni od rzeczywistości i nie można sobie pozwalać na rzucanie w siebie błotem bo ktoś odważny chowa się pod podpisem "Anonimowy" :)

      Usuń
    8. Dokładnie się z tym zgadzam. :) Przyjazna atmosfera w komentarzach również przyciąga czytelników i sprawia, że tworzą jakąś zgraną społeczność. Niestety po iluś chamskich komentarzach człowiekowi odechciewa się to czytać, odechciewa się dzielić problemem/pomysłem/spostrzeżeniem (bo zawsze można dostać po głowie), aż w końcu odechciewa wchodzić.

      Swoją drogą, omyłkowo pomyślałam, że udzieliłam się w tej dyskusji pod najnowszym postem, o prostownicy. Patrzę, a tam nic nie ma. :D Już myślałam, że usunięta dyskusja i nawet trochę mnie rozbawiła ironia losu. :P

      Usuń
  11. Bardzo ciekawy post i bardzo przydatny! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. nie dla wszystkich przyspieszenie porostu jest rozwiązaniem sprawy, ale tylko dla tych, którzy mają braki mikro/makroelementów w organizmie i/lub słabe krążenie w skórze głowy. jak ktoś nie ma niedoborów i problemów z krążeniem to osiąga swój maksymalny przyrost - a jak jest to nadzwyczaj częsty 1cm to nic nie może zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moje mają swoją granice :(
    Piękne masz włosy

    OdpowiedzUsuń
  14. Ostatnio zauważyłam, że włosy jak na swoje standardy są już długie i zatliła się we mnie nadzieja, że może uda mi się je zapuścić do talii, ale z każdym dniem coraz bardziej w to wątpię, bo te najdłuższe wypadają... Chyba należę do tych pechowców z wyjątkowo krótkim życiem włosów. Ale będę walczyć dalej o szybszy przyrost i baby hair, może się uda :) Fajnie, że napisałaś o tym post, jest bardzo ciekawy i dużo wyjaśnia.

    OdpowiedzUsuń
  15. wooow nie mialam pojecia o tych fazach ;o

    OdpowiedzUsuń
  16. Metoda inwersji dzień czwarty za mną, jeszcze trzy, dam znac jaki wynik a jak się uda coś uzyskać to zrobię metodę inwersji na rzęsach :-) a co tam. Stosuję olejek rycynowy i rozrabiam go z innym rzadszym np łopianowaym. No i mam pytanie, czy można rozrobić olejek rycynowy z wodą pokrzywową tą na alkoholu? (Żeby się składniki nie zabiły.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No daj znać koniecznie :) na rzęsach! :D ciekawe :) Można, można :)

      Usuń
  17. U mnie metoda inwersji się sprawdziła, dodałam do tego jeszcze masaż skalpu tangle teezerem, zresztą zrobiłam o tym nawet ostatnio post na blogu. Moja faza wrostu włosa jest raczej w normie, ale właśnie przez parę dobrych lat miałam problem z przyrostem (zła dieta). Najdłuższe włosy są przerzedzone na końcach i na prawdę ciężko z tym coś zrobić. Podcięcie przerzedzonych końców to redukcja przyrostu i tak w kółko :/ przez 2 lata wyglądało jakby długość była taka sama. Niestety dieta uboga w owoce i warzywa odbija się na zdrowiu i efekt ciągnie się jeszcze przez jakiś czas. Trudno, albo gęste końcówki, albo przyrost. Narazie skupiłam się na przyroście i baby hair, przerzedzenia końcówek będę redukować z czasem :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny, bardzo przydatny post. W końcu dowiedziałam się jak to jest :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jak włosy nie rosną, to dobrze jest brać biotynę. Ja od 3 miesięcy biorę takie tabletki biotebal, które mają największą dawkę biotyny i już widzę poprawę, bo włosy ruszyły i też się bardzo wzmocniły

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz. :) Staram się odpowiadać na wszystkie pytania. Jeśli Twoje pominęłam, zadaj je raz jeszcze, bo czasem część mi umyka.

Komentarze zawierające spam, lokowanie produktów i linki reklamowe do innych stron nie będą publikowane.